Listopad, jakieś dwa lata temu. Święto Niepodległości. Chłodno i mży. Ale nie szkodzi – jest wolny dzień, warto go wykorzystać. Plan? Jednodniowa wycieczka w Góry Świętokrzyskie. Krótkie wejście na Łysą Górę, kilka rzutów obiektywu na Święty Krzyż. W powrotnej drodze – dobra kawa. Jesienna aura nie przeszkodzi, ażeby spędzić ten dzień dokładnie tak.
Tak, czyli w podróży. Oczywiście nie zawsze jest to takie proste, nie zawsze możesz tak po prostu spakować plecak, wsiąść w samochód i hej do przodu. Czasem wycieczka, nawet jednodniowa, wymaga szerszej logistyki. Zwłaszcza, gdy decydujesz się na powiększenie rodziny lub chcesz zabrać ze sobą przyjaciół. Bierzesz pod uwagę ich preferencje, przyzwyczajenia, starasz się wypracować kompromis.
W efekcie – jest fajnie lub nie. Coś nie wyszło? Próbujesz raz jeszcze i kolejny. W końcu taki masz styl życia, kochasz być w drodze. Choćby na krótko, na chwilę. Szybkie doładowanie baterii, zmiana perspektywy, powiew świeżości. A powrót do domu zawsze smakuje tak samo dobrze i po krótkiej nieobecności chcesz być w nim jeszcze bardziej. By potem znowu wyjechać i znowu wrócić. Czasem bez planu, bo po prostu wiesz, że jest to Ci w tym momencie potrzebne.
Nieoczekiwane propozycje podróży są lekcjami tańca udzielanymi nam przez Boga (Kurt Vonnegut).
Ty też tak masz?
Zdjęcie: Shutterstock