Elbląg zauroczył nas na tyle, że na pewno zechcemy tam wrócić. Z resztą – jest po co. Dwa dni to zdecydowanie za mało, żeby poznać to miasto. Jest jeszcze jeden powód – bliskość morza. Już teraz, spędzając kilka „majówkowych dni” w Elblągu, nie mogliśmy oprzeć się wycieczce nad Bałtyk i pokazać naszej Marysi wielką wodę:) A wybraliśmy najfajniejszą naszym zdaniem opcję transportu – rejs po Zalewie Wiślanym.
Z samego rana stawiliśmy się w porcie Tolkmicko. Po drodze towarzyszyły nam piękne widoki pagórkowatego krajobrazu Warmii i Mazur. Mijaliśmy też dawne pruskie zabudowania gospodarcze – z czerwonej cegły – jakich wiele w tym regionie. Samego Tolkmicka zwiedzić nie zdążyliśmy, a szkoda. To największy port na Zalewie Wiślanym, a układ urbanistyczny miasta pochodzi jeszcze z XIX wieku. Ponadto, w odległości niecałych 3 km od Tolkmicka, znajdują się tzw. Wały Tolkmita, czyli pozostałości dawnego grodziska staropruskiego. My tym razem zdołaliśmy zobaczyć tylko port, z którego to udaliśmy się na wycieczkę do Krynicy Morskiej:)
W rejs udaliśmy się statkiem Elwinga, który spełnił nasze wymagania względem podróży z małym dzieckiem:) Załoga pomogła nam wnieść na pokład wózek, można było także skorzystać z opcji podgrzania mleka (Marysia co prawda butelkowa nie jest, ale dobrze, że istnieje taka możliwość). No i dziecko nam przespało całą podróż! (Widocznie fale ukołysały ją do snu:)). „Elwinga” ma pokład górny, z którego możemy, z wiatrem we włosach, podziwiać krajobrazy oraz dolny – na którym możemy uchronić się przed rzeczonym wiatrem;) Rejs na trasie Tolkmicko-Krynica Morska zajął około 45 minut, a my, uradowani słońcem i dobrym nastrojem dziecięcia udaliśmy się w stronę plaży.
W Krynicy Morskiej byliśmy po raz pierwszy. To dlatego, że nie jesteśmy wielkimi amatorami spędzania urlopu nad morzem (no chyba że to Jurata…:)) i prawie zawsze lądujemy w górach. Drugi powód to taki, że przecież „wszyscy jeżdżą do Krynicy”, a my lubimy bardziej ustronne miejscowości. No, ale w końcu i temu kurortowi postanowiliśmy dać szansę. Po krótkim plażowym rekonesansie podążyliśmy w stronę latarni morskiej. Wiedziałam, że z Marysią tam nie wejdę (na latarnię wstęp mają dzieciaki powyżej 4 lat), ale M. nie omieszkał. Z latarni rozciąga się ciekawy widok na Zalew Wiślany oraz, z drugiej strony, na Zatokę Gdańską. Warto tu „wskoczyć”:)
Za najładniejszą okolicę spacerową Krynicy uważam jednak port na Zalewie. Czekając na rejs powrotny do Elbląga przespacerowaliśmy się po deptaku z widokiem na motorówki, statki i żaglówki. Woda lśniła w słońcu, ptaki śpiewały, a nasze dziecko ucięło sobie w tych okolicznościach przyrody kolejną drzemkę. A co będzie sobie żałować;)) Do Elbląga wróciliśmy pod wieczór i już nam było szkoda, że nie zdążymy wybrać się także w rejs do pobliskiego Fromborka. Ale to dobry powód, żeby przyjechać raz jeszcze, prawda?:)
Informacje praktyczne:
Rejsy statkiem „Elwinga” realizowane są na trasach: Krynica Morska – Frombork – Krynica Morska oraz Tolkmicko – Krynica Morska – Tolkmicko. Ponadto, w ofercie są również rejsy spacerowe w okolicach Krynicy i Fromborka (wraca się do punktu startowego) oraz rejs „dla koneserów” – z Elbląga do Gdańska.
Więcej informacji (w tym o promocjach) na stronie Elbląskiego Biura Atrakcji Turystycznych www.ilfing.pl oraz na ich FB.
Ahoj!:)
Post powstał we współpracy z Elbląskim Biurem Atrakcji Turystycznych Ilfing.