Chłodny, majowy wieczór. Słońce wisi już bardzo nisko. Z oddali słychać liturgiczne śpiewy, niosące się echem po okolicznych łąkach. Jesteśmy w Studzienicznej, w sercu dziewiczej przyrody Pojezierza Augustowskiego.
Stojąca nieopodal jeziora, ośmioboczna kaplica mieści raptem kilkanaście osób. Pozostali wierni stoją na zewnątrz. Kaplica na wyspie należy do sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej. Wieść głosi, że pod koniec XVIII wieku na wyspie osiadł pustelnik, Wincenty Morawski, który wybudował tu drewnianą kaplicę. Wokoło nie było nic, jedynie głucha puszcza. Kilkanaście lat później w Studzienicznej została wystawiona kolejna kaplica, w której umieszczono wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Obie świątynie przyciągały okoliczną ludność, a niedługo potem wyspę ustanowiono miejscem kultu. Dzisiejsza, murowana kaplica zbudowana została w 1872 roku. Nieopodal stoi kościół pw. Matki Boskiej Szkaplerznej, stanowiący integralną część sanktuarium w Studzienicznej. Budowa drewnianej świątyni rozpoczęła się w 1847 roku. Podczas pielgrzymki w 1999 roku miejsce to odwiedził papież Jan Paweł II.
Kompleks sakralny w Studzienicznej, pomimo miana sanktuarium, nie pęka w szwach od pielgrzymów. Wręcz przeciwnie, tchnie spokojem. Piaszczysta droga, prowadząca do kaplicy na wyspie, ciągnie się wzdłuż nieruchomej tafli chłodnego jeziora. Liturgiczny śpiew niesie się echem po okolicy. Coraz słabiej go słyszę. Jeszcze kilka kroków, a zupełnie zniknie, zgaszony szelestem liści kołyszących się na wietrze. A ja, oddalając się od Studzienicznej pozostaję z myślą, że trafiłam w to miejsce o idealnej porze dnia.