Wciąż jestem oczarowana Suwalszczyzną:) Soczyście zielone łąki, nieskazitelnie czyste powietrze, dzikie jeziora – to wprost idealny teren do totalnego odpoczynku! Jednak nie tylko walory krajobrazowe sprawiły, że zakochałam się w tej krainie. Będąc na Suwalszczyźnie, nie sposób nie zakosztować jej regionalnej kuchni. A naprawdę jest się w czym rozsmakować:)
W Augustowie, nieopodal którego znajdował się mój pensjonat, nie odnalazłam restauracji spełniającej moje oczekiwania. Być może nie szukałam dostatecznie długo – moją cierpliwość dość mocno nadwyrężyła wywieszona na drzwiach większości lokali informacja o odbywających się w nich właśnie weselach/przyjęciach komunijnych. Kolejnym problemem (jeśli już gdzieś udało mi się wejść), był albo całkowity, albo chwilowy brak regionalnych potraw. Cóż, przecież pizzę można zjeść wszędzie…A to niestety, mam wrażenie, potrawa numer jeden w Augustowie. Nie pozostało mi nic innego, jak poszukać kulinarnych wrażeń gdzie indziej. Opuściwszy majówkowe tłumy wyruszyłam w stronę granicy litewskiej, by tam odnaleźć prawdziwe smaki pogranicza.
Jadę wolno. Droga jest wąska, w dodatku prowadzone są na niej nieduże roboty. Co kilkaset metrów mijam leniwie przeżuwające trawę krowy, gdzieniegdzie zatrzepocze skrzydłami szara gęś. W końcu dojeżdżam do Sejn, niewielkiej miejscowości, która jest prawdziwą ostoją spokoju. To tu znajduje się restauracja Dom Litewski, która pozwoliła mi zakosztować prawdziwej regionalnej kuchni. Potrawą, której szukałam od momentu przekroczenia progów Suwalszczyzny, były kartacze. To duże kluski ziemniaczane przygotowywane z ziemniaków i nadziewane mielonym mięsem. W Domu Litewskim smakowały wyśmienicie.
Ziemniaki to główny składnik wielu potraw Suwalszczyzny, co nie jest przypadkiem. Na stronie Suwalskiej Organizacji Turystycznej czytamy: Ciężka praca w surowym suwalskim klimacie, na terenach w większości nie różniących się od obszarów podgórskich, wymagała jedzenia „konkretnego”, a nie frykasów. Wśród tutejszych potraw warto spróbować również blinów litewskich – placków ziemniaczanych zapiekanych wraz z farszem mięsnym. Ja pokusiłam się o zestaw składający się z kartacza, blina oraz soczewiaka (pieroga z soczewicą). Było pysznie i, co najważniejsze, regionalnie! Będąc w Domu Litewskim, nie można również nie spróbować rosołu z kołdunami i orzeźwiającego chłodnika litewskiego.
Czas na powrót w okolice Augustowa. Postanawiam dać mu jeszcze jedną kulinarną szansę, odwiedzam więc restaurację Patelnia Smaków. Kartacze, choć widniały w menu, w rzeczywistości nie były już dostępne. Sytuację uratowała jednak charakterystyczna dla tego regionu kiszka ziemniaczana z posiekaną cebulą oraz słoniną.
Kuchnia Suwalszczyzny jest ciężka, konkretna, sycąca. Bazuje na ziemniakach i mięsie, warzywa to tylko marginalny dodatek. Jednak warto jej spróbować i warto do niej wracać. Polecam zwłaszcza sejneński Dom Litewski, w którym zasmakowałam prawdziwych kulinarnych tradycji ziem pogranicza.