Pochodził z rodziny, w której bieda aż piszczała. Z początku malował na byle skrawkach papieru, pudełkach po papierosach, zużytych zeszytach szkolnych. Nie zależało mu na pieniądzach, byle mieć na życie. Zakochany w łemkowskiej kulturze, zafascynowany krajobrazem Beskidu, wielki artysta samouk. Niezwykłą osobowość Nikifora możemy poznać bliżej w poświęconym mu Muzeum w Krynicy Zdroju.
Pierwszy raz byłam w Krynicy jako kilkuletnia dziewczynka. I jedyne, co zostało mi w pamięci z tej dziecięcej wycieczki, to ogromne schody prowadzące do pijalni wód. Teraz te schody już mi się takie wielkie nie wydają (bo i głowa wyżej od ziemi;)), choć tutejsza pijalnia nadal należy do największych w Polsce. Na początku grudnia Krynica była wyludniona. Kilkunastu kuracjuszy w średnim wieku przechadzało się wte i wewte po deptaku, na którym nic się nie działo. Dla mnie to jednak lepiej, że nie było tłumu. Dzięki temu górskie przechadzki, jeden z moich celów zimowej podróży w Beskid Sądecki, obfitowały w totalną ciszę. Kolejnym powodem, dla którego wybrałam się w ten region, był Małopolski Szlak Architektury Drewnianej. Dawne cerkwie greckokatolickie stanowią nieodłączny element krajobrazu południa Polski. Są puste, ciche, mistyczne. I bardzo pięknie pozują do zdjęć. Zresztą, tak jak dziś fascynują fotografów, tak kiedyś urzekały artystów malarzy. Był wśród nich jeden, który kochał Łemkowszczyznę miłością totalną. Sam był Łemkiem, mocno zakorzenionym w tutejszej kulturze ludowej. Jeden z najwybitniejszych malarzy tzw. naiwnych, prymitywistów. Samouk. Niezwykła osobowość, przez wielu poznana bliżek dzięki fantastycznej roli Krystyny Feldman w filmie Krzysztofa Krauzego. Nikifor Krynicki.
Pochodził z rodziny, w której bieda aż piszczała. Z początku malował na skrawkach papierów, pudełkach po papierosach, zużytych zeszytach szkolnych. Nie zależało mu na wielkich pieniądzach, byle mieć na życie. Mając ograniczoną możliwość porozumiewania się z otoczeniem, pisywał tzw. „listy proszalne”, w których pokrótce przedstawiał czym się zajmuje i zachęcał do kupna swoich obrazków. Listy ozdobione są niedużymi rysunkami cerkwi. To z resztą najczęstszy motyw twórczości Nikifora. Malował zarówno ich wnętrza, jak i fasady. Stworzył również niesamowity szkicownik architektury sakralnej – rzec by można, modlitewnik. Był zakochany w łemkowskiej kulturze i w pięknym, pagórkowatym krajobrazie Beskidu. Na swoich obrazach poruszał również tematy świeckie – często malował Krynicę, Kraków, a największym upodobaniem (obok cerkwi) darzył stacyjki kolejowe niedużych miast. Używał głównie akwareli, ołówka, czasem kredek. Liczne prace Nikifora można dzisiaj zobaczyć w poświęconym mu muzeum, mieszczącym się w dziewiętnastowiecznej willi Romanówka. Jeśli ktoś z Was wybiera się zimą na Sądecczyznę – na krynickim deptaku o tej porze roku i tak nic się dzieje, więc koniecznie zajrzyjcie do Romanówki i poznajcie niezwykły świat Nikifora. A potem najlepiej sami wyruszcie Szlakiem Małopolskiej Architektury Drewnianej i zobaczcie na własne oczy krajobraz, który Nikifor tak bardzo pokochał. Warto!:)