Dolina Małej Łąki. Ostatni raz, kiedy po niej wędrowałam, cała była we mgle (zobacz tutaj). Niewątpliwie i taka ma swój urok, jednak, żeby wejść wyżej i móc cieszyć się otaczającym pięknem, słońce niewątpliwie się przydaje:)). Tym razem się udało!
Po około 20 minutach od wejścia w dolinę skręciliśmy z M. na przełęcz Przysłop Miętusi, a stąd już prosto na Małołączniak, niebieskim szlakiem. Widoki po drodze przecudne, ale nogę trzeba mieć wprawną, bo choć to ni Zawrat ni Świnica, gdzieniegdzie jest kamieniście, a i nawet łańcuch się po drodze trafia:) Małołączniak (2096 m n.p.m.) należy do masywu Czerwonych Wierchów. Rozciąga się z niego panorama na majestatyczne tatrzańskie szczyty, spośród których moją największą uwagę przyciąga Krywań. Nie wiem, skąd wzięła się moja miłość do tej góry (choć w sumie tak to z miłością jest – trafia się i już :)) i marzenie, żeby ją zdobyć, ale wiem jedno – spełnię je! Nasza trasa prowadziła kolejno przez należącą również do Czerwonych Wierchów Kopę Kondracką (2005 m n.p.m.), Przełęcz Kondracką, a potem już w dół, żółtym szlakiem, aż do Wielkiej Polany Małołąckiej, należącej już, jak sama nazwa wskazuje, do Doliny Małej Łąki:) Łącznie przebyliśmy tego dnia 15 km w czasie około 6h. Zobaczcie zdjęcia:)
Też kochacie Tatry?
Enjoy!
W drodze na Małołączniak (niebieski szlak)
Krótki odcinek łańcuchowy:)
Widok na Giewont – do szczytu Małołączniaka już blisko:)
Na Małołączniaku
Na Małołączniaku, cd.
W drodze na Kopę Kondracką
Powrót
Wielka Polana Małołącka w popołudniowym słońcu:)
Wielka Polana Małołącka – ostatni rzut obiektywu:)