Nie dość, że mieszkają w iście królewskich stajniach, to mają własny tor wyścigowy i ogrom nadbużańskich, dziewiczych przestrzeni. Koniom arabskim z Janowa Podlaskiego nie brak niczego, by wygrywać najtrudniejsze gonitwy.
Błogą ciszę przerywa gwałtowny tętent kopyt. Konie biegną coraz szybciej, wzburzając tumany piachu. W końcu ich dostojne sylwetki znikają za wrotami stajni. Przyszedł czas na odpoczynek. Jutro rano znów wyjdą na nadbużańskie łąki, by ulepszać swą grację, zwinność i szybkość.
Araby ze stadniny w Wygodzie nieopodal Janowa Podlaskiego to konie wybitne, choć historia ich nie oszczędzała. Wojenna zawierucha sprawiła, że wiele z nich zostało zrabowanych, lub po prostu uciekło. Jednak elitę udało się uratować, dzięki czemu szlachetna krew mogła być nadal dziedziczona. Tak urodziła się Bandola, córka urodziwej Bałałajki i klasowego Witraża, którą szybko okrzyknięto królową Janowa. Zresztą, na przestrzeni lat pojawiło się wielu godnych jej następców – niezapomniana Pilarka, waleczny Wiking, wszechstronny Elekt… Janowska stadnina wydała niezliczonych zwycięzców najtrudniejszych gonitw, a przede wszystkim przepiękne i mądre konie.
Kto jak kto, ale czempion nie może mieszkać byle gdzie. W Janowie Podlaskim konie mają iście królewskie mieszkania, zaprojektowane przez samego Henryka Marconiego. Tego samego, który stworzył warszawski Hotel Europejski czy Pałac Branickich. Od końca lat 60. organizowane są tutaj aukcje na konie arabskie, które cieszą się niemałym zainteresowaniem. Tegoroczna, jesienna edycja odbywa się właśnie w ten weekend. Ja jednak cieszę się, że Janów odwiedziłam w zwykły dzień, kiedy to miałam okazję zobaczyć konie w ich codziennym życiu, pogłaskać je i nakarmić. Czy takie czynności nie cieszą najbardziej? : )