Labirynty rodem z prehistorycznych krain i wąskie przesmyki pomiędzy skałami, gdzie światło jest towarem deficytowym, a wyjść trzeba szukać niemal po omacku. Przeprawa szlakiem takich cudów natury czekała mnie w Błędnych Skałach. Będąc w Górach Stołowych nie sposób jednak nie zahaczyć o ich czeską część, by wskoczyć w labirynt w skali makro – Skalne Miasto.
Przeciskam się przez wąską szczelinę pomiędzy skałami. Za rogiem czeka mnie kolejna, potem jeszcze jedna. Dobrze, że drogę do wyjścia wskazuje mi chodnik ułożony z desek – w przeciwnym razie nie wiem, czy prędko dotarłabym do domu! Chociaż, z drugiej strony, pewnie nie lada przygodą byłaby bezwiedna włóczęga po tym fantazyjnym skalnym labiryncie. Tak zapewne pomyśleli twórcy filmu „Opowieści z Narnii: Książę Kaspian”, którzy postanowili właśnie tu nakręcić przygody swoich bohaterów. Moje pierwsze skojarzenia odnośnie Błędnych Skał krążyły jednak wokół „Flintstonów”, brakowało chyba tylko dinozaurów.
Dziki krajobraz pełen głazów o nieprzewidywalnych kształtach sprawił, że o Błędnych Skałach od wieków krążą legendy. Ktoś kiedyś rzekł, że przed laty było tu miasto, które zostało zaklęte w kamień. Podobno też wielu wędrowców, którzy zapuścili się w otoczony magiczną aurą labirynt, nie mogło się z niego wydostać i zostało tu na wieki. Legendy legendami, jednak geologowie mają swoją wersję odnośnie powstania Błędnych Skał, popartą licznymi badaniami – te niesamowite góry powstały na skutek długotrwałego procesu erozji i wietrzenia piaskowca, co miało miejsce w trzeciorzędzie, kiedy kształtował się masyw Sudetów. Aktualnie znajdują się one na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych. Maksymalna wysokość głazów sięga 11 metrów. W ich przypadku jednak to nie wielkość się liczy, lecz wybujałość form. Nie bez powodu tutejsze skały mają swoje imiona – przechadzając się labiryntem mijamy m.in. Kurzą Stopkę czy też Skalne Siodło.
Rezerwat Błędnych Skał znajduje się tak blisko granicy, że nie sposób nie zapuścić się choćby na moment w czeski masyw Gór Stołowych. A jest co podziwiać. W Skalnym Mieście, położonym w okolicach Teplic i Adrszpachu, nietrudno poczuć majestat gór – wobec ogromnych (często stumetrowych) kamiennych ścian człowiek jest tylko maleńkim punktem. A ludzi tu niemało, zwłaszcza w porze letniej, kiedy oprócz spaceru pośród monumentalnych piaskowych skał, można również przepłynąć się łódką po turkusowym jeziorze. Skalne Miasto nie zawsze jednak było tak łatwo dostępne dla człowieka. Pierwsze szlaki turystyczne zaczęły powstawać dopiero po pożarze w połowie XIX wieku, który w dużej mierze zniszczył tutejszą szatę roślinną, a z krajobrazu wyłoniły się spektakularne skały. We wcześniejszych wiekach Skalne Miasto było znane jedynie okolicznym mieszkańcom, którzy między dziko porośniętymi głazami szukali schronienia w czasie przeróżnych wojen.
Nazwy tutejszych głazów są równie fantazyjne, co ich kształt. Rozpoczynając wędrówkę przechodzę koło Głowy Cukru i Dzbana. Idąc dalej wkraczam w Bramę Gotycką zbudowaną w skale – niegdyś znajdowało się tu wejście do labiryntu. Następnie mijam Zęba, Wieżę Elżbiety, aż w końcu zauważam wtulone w siebie postacie Kochanków – to najbardziej znana tutejsza forma skalna.
Choć Polska południowa jest częstym kierunkiem obieranym przeze mnie w wakacje, w Górach Stołowych w tym roku byłam po raz pierwszy. Ale nie ostatni. Mam wrażenie, że te niezwykłe skalne labirynty kryją w sobie jeszcze sporo nieznanych tajemnic, a wielu głazom o fantazyjnych kształtach nie zostały jeszcze nadane imiona. Może czas to zmienić?