Ostatni raz (przed tegorocznym) na Cyplu byłam w 2013 roku, ale tamtejszy krajobraz nieco się wtedy różnił. Już kilka miesięcy potem nad brzegiem morza powstała kładka, dzięki której można podziwiać przyrodę bez jej niszczenia – i to jest super. A jest na co patrzeć, bo to jedyne takie miejsce w Polsce. Co tu takiego osobliwego?;)
Oprócz faktu, że ląd jest otoczony z trzech stron wodą (jak na półwysep z resztą przystał0) – to nic – rzekłby turysta z niewprawnym okiem:) A jednak z punktu widzenia przyrody jest to unikat, bo nigdzie indziej na całym polskim wybrzeżu nie znajdziesz skupiska tylu wydm nieporośniętych lasem. Gdy oczami wyobraźni odetniesz się na chwilę od perspektywy morza, możesz sobie nawet pomyśleć, że jesteś gdzieś na stepie akermańskim lub pośrodku sawanny:) Trawiaste wydmy helskie są włączone do obszarów chronionych Natura 2000 oraz do Nadmorskiego Parku Krajobrazowego.
No właśnie, skoro już jesteśmy przy wydmach – jakże naturalnym i nieodłącznym elemencie krajobrazu naszego wybrzeża – co to właściwie jest i skąd się bierze? Ano – piasek przenoszony przez wiatr od plaży jest zatrzymywany przez każdą, nawet najmniejszą przeszkodę – roślinę czy kawałek drewna. I tak to sobie wydma sukcesywnie rośnie – a tu jest ich naprawdę dużo.:)
Jak już wspomniałam, w 2013 roku na zakończeniu Cyplu Helskiego powstała kładka, dzięki której można się przespacerować (nie niszcząc wydm) nieprzerwaną trasą od pełnego morza aż do zatoki – i dalej – do miasta. To świetna inicjatywa, a ja Hel wszystkim miłośnikom przyrody i naszego Bałtyku bardzo bardzo polecam – zwłaszcza, że przed nami jeszcze piękna złota jesień!:)
PS. Cypel Helski to koniec Polski czy początek? Według Kaszubów rzecz jasna początek – ale nie wiem co na to górale;-)